“Moja praca jest dla mnie bardzo ważna”
“Nie wyobrażam sobie innej pracy”
“Bardzo mi zależy na pracy”
Słyszę od ludzi, z którymi pracuję
“Czuję, że nie wytrzymam”
“Muszę jeszcze tak pracować chociaż kilka lat”
“Myślę, ze nie dam rady na dłuższą metę”
Słyszę od ludzi, z którymi pracuję.
A twoja praca? Absorbuje Cię na 100%? Myślisz o niej zasypiając? Czekając w kolejce do gabinetu lekarskiego z gorączkującym dzieckiem? Myślisz budząc się w nocy? Myślisz pomiędzy łykiem porannej kawy a myciem zębów? Myślisz jadąc na urlop i wracając z niego?
Kiedy się dobrze zastanowisz – myśli o pracy kłębią się w twojej głowie niezależnie od tego co, jak, z kim i kiedy robisz.
Trudno Ci się od nich uwolnić chociaż przecież chcesz i robisz to. Tylko skutek jest mizerny. Złości Cię to. Męczy. Denerwuje. Zastanawiasz się, co jest z tobą nie tak. Przyglądasz się innym i zastanawiasz, czy oni też tak mają. I coraz częściej masz tego dość. Czujesz, że dawno zatraciłeś równowagę w swojej głowie, w której wyrosła i rozpanoszyła się usuwając wszystko inne w cień – góra myśli, refleksji, wizji, pomysłów, analiz, porównań związanych z twoja pracą.
To dzwonek alarmowy. Obudź się. To dobry czas, żebyś zobaczył, że praca i myślenie o niej, czas i energia, jaki jej poświęca twoja głowa jest nieproporcjonalny w stosunku do czasu przeznaczonego na inne dziedziny twojego życia.
Jakie? Nie wiem. Zapytaj sam siebie.
Chyba, że wolisz, aby 1440 minut twojej doby zajmowała tylko praca i myślenie o niej, chociaż żadna z osób żegnających się z życiem, /opisuje je w książce Bronnie Ware australijska pielęgniarka opieki paliatywnej, “The Top Five Regrets of the Dying: A Life Transformed by the Dearly Departing”/, nie wymienia pracy wśród rzeczy, na które chciałaby przeznaczać więcej czasu, gdyby je mogła zmienić.